25 lut Kiedy duchowość nie pomaga – spiritual bypassing i psychoterapia
Spiritual bypassing to termin stworzony przez psychologa buddystę Johna Welwooda na określenie tendencji do używania praktyk duchowych w celu unikania przeżywania niektórych emocji, nie zajmowania się swoimi problemami, traumami oraz ranami, które można było doznać w różnych momentach swego życia.
W dalszej części tego artykułu zdecydowałem się pozostać przy angielskiej wersji tego słowa, używając też czasami skrótu SB – spiritual bypassing.
Wellwod bardzo dobrze wiedział o czym pisał i mówił. Był on uczniem Chogyama Trungpy Rinpoche, tybetańskiego lamy i mistrza medytacji, który w swojej książce „Cutting Through Spiritual Materialism” opisywał, jak niewłaściwie zrozumiane praktyki duchowe mogą służyć temu, by nie pracować nad sobą i tylko mogą utrwalać wcześniejsze problemy i neurozy. O bypassing było zawsze łatwo, teraz jest o niego jeszcze łatwiej z powodu dostępności do różnego rodzaju praktyk i technik.
Gdy osiemnaście lat temu zaczynałem praktykować buddyzm tybetański i zetknąłem się z medytacją, nie znałem wcześniej nikogo kto miałby coś wspólnego z medytacją. Dziś wystarczy otworzyć facebooka, linkedina, gazetę, aby znaleźć nauczyciela medytacji, kursy Mindfulness, warsztaty z medytacji dla seniorów/dzieci, ceremonie szamańskie, kursy tantryczne, ustawienia systemowe, duchowe, etc. Taka ilość wyborów z jednej strony może być dobra, z drugiej strony wymaga bardzo dużej uważności. Rozpoczynając jakąś nową aktywność rozwojową, nigdy nie wchodzimy w nią jako tabula rasa. Wchodzimy w nią ze swoimi starymi ranami, deficytami oraz problemami. Tam gdzie nasze rany spotykają się z czymś nowym, tam właśnie zaczyna rodzić się spiritual bypassing.
Spiritual bypassing może być odrobinę mylącą nazwą, sugerując, że aktywność, w którą uciekamy musi być duchowa. Tak naprawdę duchowy bypassing to nic innego jak emocjonalny bypassing, gdzie dana aktywność lub działanie ma bronić przed cierpieniem i bólem oraz sprawiać, że nie trzeba będzie konfrontować się ze sobą i z niewygodnymi emocjami. Spiritual bypassing oferuje ścieżkę, która z jednej strony może pomóc zmniejszyć ból i napięcie, z drugiej prowadzi do funkcjonowania w swego rodzaju sztucznym świecie, pełnym powierzchowności, ciągłego szukania kolejnych przyjemności oraz unikania niektórych emocji, które mogą cieszyć się gorszym PR, takich jak na przykład gniew czy smutek.
“Naprawa, poprawa, redukcja” czy czucie, bycie świadomym i akceptowanie?
Spiritual bypassing nie musi być związany z konkretną praktyką. Nie musi mieć nic wspólnego z duchowością. Może dotyczyć tak samo katolika, buddysty, osoby praktykującej mindfulness, stoicyzm, tantrę, świadka Jehowy czy osoby biorącej udział w szamańskich ceremoniach. Może też spotkać maratończyka zabiegującego swoje problemy, jak i osoby „skaczącej” z jednego warsztatu rozwoju osobistego na drugi.
Bardzo często ruch ku zmianie zaczyna się od doświadczenia straty, bólu, dyskomfortu. Kolejnym ruchem jest chęć zmniejszenia bólu i ucieczka od cierpienia, i nie ma w tym nic złego. Taka motywacja na początku kontaktu z medytacją, uważnością czy określoną filozofią i religijną ścieżką jest czymś całkowicie normalnym. Religie, systemy wierzeń oraz różnego rodzaju praktyki zmniejszały lęk przed śmiercią, nadawały sens cierpieniu lub oferowały metody jego redukcji. Bypassing pojawi się wtedy, gdy podążanie daną ścieżką staje się celem samym w sobie, a dana droga staje się jedynym i niekwestionowanym panaceum na wszystkie problemy świata.
Cechy spiritual bypassingu
Spiritual bypassing ma wiele cech. Można popatrzeć na nie jako na swego rodzaju model, a nie jak na check listę. Można mieć parę cech, można i wszystkie.
Poszukiwanie perfekcji
Jedną z cech bypassingu jest szukanie perfekcji. Może być to chęć funkcjonowania na jak najlepszym poziomie. Jedyna dopuszczalna droga to bycie coraz lepszym. W poszukiwaniu perfekcji mogą brzmieć takie zdania: “Nie mogę sobie pozwolić na słabość, “nie mogę sobie pozwolić na bylejakość”, “jeżeli cierpię, to znaczy, że popełniłem błąd”, „muszę być jeszcze bardziej uważnym”. Przeżywanie siebie w ten sposób, może być całkiem niezłym zaproszeniem do swego rodzaju emocjonalnej sztywności, gdzie każde zachowanie inne niż oczekiwane, musi wymagać natychmiastowej zmiany. “Znowu – jestem nieuważny/ cierpię/ pokazałem gniew, etc – muszę się więcej starać”. Niechciane zachowania i niechciane emocje muszą zostać wyparte i zepchnięte na margines, nie ma na nie miejsca na drodze do perfekcji.
Unikanie gniewu
Kolejną cechą SB jest konieczność unikania gniewu. Gniew zostaje określony jako “negatywna emocja”, której nie powinno się wyrażać. Tymczasem nie ma czegoś takiego jak negatywne emocje. Każda emocja może być swego rodzaju informacją. Gniew może pojawić się, gdy czujemy się ograniczani, nieszanowani, bezsilni lub dzieje się coś co nas przekracza lub nam zagraża. Problem nie polega na tym czy wyrażać gniew, czy tego nie robić, ale raczej jak to zrobić. Widzenie tego w tak biegunowy sposób bardzo często przeszkadza zauważyć, że konflikt może być czymś twórczym, co może zmienić relację, otworzyć nowe możliwości lub dać szansę na skończenie tego co nie działa.
Unikanie gniewu to chyba jedna z bardziej typowych cech bypassingu i nie ma w tym nic dziwnego. Wiele osób nigdy nie widziało w swoich domach, czegoś takiego jak “dobre wyrażanie gniewu”, ale raczej agresję. Jeśli w czyimś emocjonalnym słowniku – gniew równa się agresja, całkowicie zrozumiałe jest, że nie będzie chciał tego powtarzać w swoim życiu. Gniew, nawet jeśli nie będzie ujawniany na zewnątrz, gdzieś będzie musiał się podziać. Najcześciej może znaleźć swe miejsce w ciele, skutecznie osłabiając działanie układu immunologicznego oraz przyczyniać się do szerokiego spektrum zaburzeń psychosomatycznych.
Tłumienie niechcianych myśli i emocji
Jeśli niektóre myśli lub emocje nie pasują do ideału, który ma być kultywowany – muszą one zostać odrzucone lub unieważnione. W bypassingu jest miejsce na radość, współczucie, przebaczenie, ale nie ma miejsca na ich przeciwieństwa. Smutek, zazdrość lub gniew – mogą znaczyć, że gdzieś popełniłeś błąd i musisz się bardziej starać i wzmóc aktywności w kontekście dalszej praktyki danej metody lub dalszego poszukiwania jeszcze lepszej metody, która wreszcie sprawi, że nie będziesz musiał pracować z daną emocją.
Ignorowanie niechcianych emocji i myśli to również ignorowanie informacji, która za nimi stoi. Informacji, która może wiązać się z sięgnięciem do wcześniejszych okresów rozwojowych, traum lub nierozwiązanych problemów. Sięgnięcie do nich mogłoby stać w opozycji do “bycia uważnym/ bycia nieustraszonym/ bycia dobrze funkcjonującym, bycia dobrym”, dlatego lepiej po nie sięgać.
Wszystko jest jednością
Można uważać, że wszystko jest ze sobą połączone. Nie ma w tym nic złego i nie ma w tym nic ze spiritual bypassingu. Problem pojawia się wtedy, gdy poczucie łączności ze wszystkimi zaczyna wpływać na świadomość własnych potrzeb oraz umiejętność stawiania granic i mówienia “nie”. Zanurzenie się w pomyśle “wszystko jest jednym” jest pociągające. Wyodrębnianie się może prowadzić do konfliktów. Konflikty mogą prowadzić do gniewu. Pokazanie gniewu, może zdradzić, że nie jesteśmy tak “uduchowieni” jakbyśmy chcieli.
Intelektualizacja
Szukanie wzorców, generalizacji oraz reguł rządzących światem. Można wszystko rozumieć i opisać na poziomie głowy, ale niczego to nie zmienia na poziomie serca. Intelektualizacja to dalsze oddalanie się od swoich emocji na rzecz myśli oraz koncepcji na temat tego jakimi rzeczy są lub jakie powinny być.
Nieocenianie
Umiejętność powstrzymania się od konieczności ciągłego oceniania i etykietowania może być wolnością i rzeczywiście zmniejszać ilość cierpienia. Znajdziemy to w wielu podejściach psychoterapeutycznych np. w dialektycznej terapii behawioralnej (DBT), terapii opartej na akceptacji i zaangażowaniu (ACT), jest też jedną z siedmiu postaw Mindfulness oraz wielu innych ścieżek. Ucieczkowe “nieocenianie” to wewnętrzny policjant, mówiący “nie możesz oceniać”, “ocenianie jest złe”. Może to wiązać się z brakiem umiejętności brania odpowiedzialności za swoje zachowania, bezrefleksyjnym akceptowaniem zachowań innych, bo “tak trzeba”. W zależności od tego jaką ścieżką/ religią kroczy dana osoba, może dojść do tego wewnętrzny przymus wybaczania. I znowu – nie ma nic złego w wybaczaniu, gorzej jeśli jest to wewnętrzny imperatyw.
Mądrość plemienna
Potrzebujemy relacji, żeby żyć. Potrzebujemy innych ludzi. Przebywanie z osobami, z którymi dzielimy coś pięknego i rozwijamy się razem to nie bypassing. Bypassing może pojawić się wtedy gdy normy, język, lub prawidła według których funkcjonuje dana grupa, zaczynają być jedynym światem danej osoby. Im mniejsza świadomość własnych potrzeb, emocji, lub ciała, tym większa łatwość w przyjęciu norm danej grupy, danego plemienia. Taki rodzaj grupy daje poczucie bezpieczeństwa, zwalnia z zadawania pytań i nierzadko krytycznego myślenia. Św Tomasz z Akwinu nazywał takie osoby „ludźmi jednej książki”.
Duchowy narcyzm
„Już wcześniej było dobrze, ale teraz będę jeszcze oświecony/ bardziej uważny/ bardziej dobry/ etc.” Narcyz bardzo często nie wie jaki jest naprawdę, dlatego może definiować się przez rzeczy, które robi. Jeśli narcyz jest na duchowej ścieżce, to ona będzie go definiowała oraz określała kim jest. Ważne będzie co/ gdzie/ z kim praktykował/ modlił się/ czy doświadczał. Ego nie robi się przez to mniejsze, ale wprost przeciwnie kwitnie z każdą kolejną poznaną techniką, ukończonym kursem lub warsztatem.
Spiritual bypassing w gabinecie terapeutycznym
Spiritual bypassing pojawia się coraz częściej w moim gabinecie. Rzadko kiedy jest to główny problem. Jest to raczej swego rodzaju kondycja, która może wpływać na inne obszary – na poczucie samotności, brak relacji, niemożność stworzenia satysfakcjonującego związku.
SB nie jest traktowany przeze mnie jako zaburzenie. Patrząc na to z punktu psychoterapii Gestalt jest to swoisty konglomerat mechanizmów obronnych. Pojawiły się one po to, aby dana osoba mogła lepiej radzić sobie z cierpieniem, napięciem oraz różnego rodzaju ranami relacyjnymi. SB w szczególny sposób może łączyć w sobie szereg różnego rodzaju mechanizmów unikania kontaktu wyodrębnianych w psychoterapii Gestalt. Szczególnie dużo jest tam introjekcji, gdzie różnego rodzaju “muszę”, “trzeba”, “powinienem” zostały połknięte i przyswojone jako własne, ale odbyło się to bez refleksji. Ręka w rękę za introjekcją idą kolejne mechanizmy unikania kontaktu – defleksja, w której dużo intelektualizacji i braku kontaktu z własnymi emocjami, projekcja – gdzie swoje nieuświadomione uczucia są projektowane na innych, retrofleksja i tłumienie swoich emocji oraz konfluencja, gdzie stopienie się z otoczeniem i odpowiadanie na jego wymogi jest ważniejsze niż poczucie własnej indywidualności i odrębności.
W pracy nad SB nie deprecjonuje się przekonań klienta, nie narzuca się własnych wartości, a finałem pracy nie jest rezygnacja z duchowości (czy danej aktywności rozwojowej), ale raczej integracja tego jak można w pełniejszy sposób być sobą i dalej rozwijać się na poziomie duchowym.
Praca nad SB w gabinecie terapeutycznym nie należy do łatwych. De facto, nigdy nie pracuje się z nim bezpośrednio. Jeśli pojawił się on jako metoda uniknięcia cierpienia oraz bólu, tym co jest konieczne jest dotknięcie tych właśnie zranień, tak aby akceptacja i świadomość mogła zająć miejsce unikania. Jednocześnie można w międzyczasie pracować nad nowymi, bardziej pomocnymi zachowaniami. Nie chodzi tu o zastąpienie jednych zachowań innymi, ale raczej zwiększenie możliwości wyboru sposobów w jaki się zachowujemy i jak przeżywamy doświadczenie. Jak dotąd nikt nie ujął tego lepiej niż Viktor Frankl w swoim najbardziej znanym cytacie: ”pomiędzy bodźcem i reakcją jest przestrzeń: w tej przestrzeni leży wolność i moc wyboru naszej odpowiedzi.”
Bibliografia
Robert Augustus Masters; Spiritual Bypassing. When spirituality disconnects us from what really matters
John Welwood; Toward a psychology of awekening. Buddhism, psychotherapy, and the path of personal and spiritual transformation
John Welwood; On spiritual bypassing, psychology and the Dharma
Jack Kornfield; A Path with Heart: A Guide through the Perils and Promises of Spiritual Life
Lynn Williams; Spirituality and Gestalt: A Gestalt-Transpersonal Perspective