Mężczyzna w budowie

Żadna książka nie nauczy Ciebie lub mnie czym jest męskość, ani czym jest kobiecość. ``Mężczyzna budowie`` Murraya Steina to nie jest książka która zbuduje Cię na na nowo, lub zaleczy stare zranienia.

Język

 

Siła tej książki leży dla mnie gdzie indziej. Murray Stein w bardzo przejrzysty sposób przybliża czym jest stawanie się mężczyzną. Celowo używam tu słowo “stawanie się”, chodź u Steina znajdziesz zamiast tego czesto używane przez Jungistów ( i nie tylko) słowo „indywiduacja”. „Stawanie się” to proces to który ma swój początek, ale nie ma końca. Cały czas jesteśmy w budowie. Język którym napisana jest ta książka jest komunikatywny. Stein w pełen erudycji sposób prowadzi czytelnika przez poszczególne fazy rozwoju psychicznego mężczyzny, jednocześnie nie orbitując w stronę poradnika “jak być lepszym facetem w weekend”.

Nie jest to długa książka, liczy zaledwie 143 strony, ale wystarczająco uważny i refleksyjny czytelnik, może po jej lekturze zostać z pytaniami i odpowiedziami, które będą w nim pracowały. 

Treść

 

Bycie człowiekiem to nigdy nie jest jakiś skończony proces. Oczywiście, mamy tutaj naturalną dla każdego z nas cezurę jaką jest śmierć, ale do tego czasu jesteśmy cały czas w budowie. Każdego dnia, budujemy kolejne kawałki swojego self. Te same czynności powtarzane co dnia, tworzą nasze nawyki. Te same sploty myśli, te same emocje przeżywane z każdym kolejnym dniem tworzą nasz nastrój i zaczynają definiować to jak przeżywamy życie i widzimy świat dookoła.

Cały czas jesteśmy w budowie, ale nie zawsze dajemy sobie przestrzeń na  zatrzymania żeby zobaczyć to co budujemy. Parafrazując Josepha Campbella, możemy przez całe życie wchodzić po drabinie, aby uświadomić sobie pod jego koniec, że drabina była przystawiona do niewłaściwej  ściany. 

Mam takie wrażenie, gdy patrzę na zmagania moich męskich klientów,oraz swoje własne, że nam mężczyznom o wiele łatwiej działać i budować. O wiele trudniej jest zatrzymać się i popatrzeć na to co budujemy. Łatwiej budować niż zwrócić uwagę na sam proces budowy, jego składniki, oraz to jak ja się czuję z tym co właśnie tworzę. Łatwo zobaczyć to  “body of work”, tą jungowską „personę”, budowaną przez nasze doświadczenia zawodowe, sukcesy, osiągnięcia, zdobycze, a o wiele ciężej zejść głębiej i zwrócić uwagę na nasz rozwój psychiczny.

Tym właśnie zajmuje się ta książka. Murray Stein jest jak Wergiliusz oprowadzający Dantego po świecie piekieł. Nie daje łatwych rozwiązań, ani prostych konkluzji. Mówi – gdy jesteś chlopcem, może być tak i tak. W pewnym momencie staniesz się ojcem/ mężem/ partnerem i możesz spodziewać się tego i tego. Osiągniesz środek swojego życia i wtedy na pierwszym miejscu będzie jawiło się to i to.

Stein kreśli mapę tej męskiej podróży i jego rozwoju psychicznego, ale nie jest to dokładna mapa. Wiele w niej białych plam i miejsc do odkrycia przez każdego mężczyznę na własną rękę. Rozwój psychologiczny mężczyzny o którym opowiada Stein nie jest prostą, jest to raczej spiralą, gdzie każdy kolejny etap bazuje na wcześniejszym i czerpie z poprzednich etapów. 

Dla kogo

 

Myślę, że najbardziej mogą skorzystać z tej książki osoby, które już rozpoczęły jakiś rodzaj pracy nad sobą samym, niezależnie od sposobu, czy rodzaju tej pracy. Jeśli jesteś w procesie psychoterapii,  skończyłeś ją, medytujesz, bierzesz udział w “męskich kręgach”, lub szukasz odpowiedzi na pytania, których nie znalazłeś u swojego ojca, lub innych postaci z męskiego świata – to może być książka dla Ciebie.

Jeśli szukasz poradnika, oraz zestawu szybkich technik to najpewniej  nie jest to książka o męskości, która znajdzie Twoje uznanie.

To nie jest książka do przeczytania na jeden raz, choć z racji wielkości – nie ma w tym nic trudnego, jeśli tylko mamy czas. Czytanie Steina, jest dla mnie podobne jak czytanie samego Junga, czy Marion Woodman, lub Jamesa Hillmana. Najpierw czytasz, a potem zaczynasz się tym delektować, odrywasz kolejne warstwy, znajdując nowe smaki i nowe zrozumienie.

Ostatni raz zabrałem tą książkę na dwudniowy samotny spływ na Jeziorze Prespa w Północnej Macedonii. Było w tym coś cudownie surrealistycznego, czytać ją w namiocie  po całym dniu spędzonym na wodzie. Gdy wiosłujesz przez cały dzień i widzisz jak krajobraz zmienia się z każdym uderzeniem wiosła, czujesz swoją sprawczość i bardzo szybko widzisz zmianę. Nie zawsze widzimy tą zmianę na poziomie naszej własnej wędrówki przez życie. Czasem aby ją zobaczyć – potrzebujemy się zatrzymać. Tak samo jak podczas wędrówki w górach. Jeśli zgubiłem drogę muszę się zatrzymać i popatrzeć przed siebie, oraz za siebie. Popatrzeć na mapę, kompas, lub skorzystać z GPSu. Przestaję iść, przestaję biec  i zastanawiam się gdzie pójdę dalej. Takim zaproszeniem jest dla mnie ta książka.